Imię Boga

Nawet głęboko wierzący muszą mieć jakąś odpowiedź na pytanie, gdzie zniknął Bóg. Jest Go w końcu wśród nas o wiele mniej niż w przeszłości, w epoce cudów.

Katolik powie, że celowo zostawił nas samych sobie ze względu na wolną wolę i że wróci, gdy nadejdzie dzień sądu. Naukowiec, że zastąpiły go obserwacja, pomiar, abstrahowanie i eksperyment. A humanista, że Bóg powstał jako symbol cywilizacji — kiedy jej kod semiotyczny zanurzył się już w kulturze tak głęboko, że codzienne życie i logos stały się nierozłączne, znak, jakim był, stracił na znaczeniu i przestał nam być potrzebny.

Ale to nie jest prawda. Powiem wam, jak było.

Bóg istniał na Ziemi. Pojawił się na niej jako pierwszy — kiedy i jak, to do końca nie jest jasne. Źródła, które czytałem, rzadko to rozważają. Był wówczas istotą o dwóch twarzach, przekraczającą i łączącą przeciwieństwa jako wcielenie perfekcyjnej całości i jedności. Szedł i patrzył jednocześnie w dwóch kierunkach; były w nim obecne zarówno aspekt kobiecy, jak i męski. Nudził się, rzecz jasna, przeokropnie. Nie mógł nawet z nikim porozmawiać. Aby nie odejść od zmysłów — co najwyraźniej grozi nawet Wszechmogącym — w swej niezmierzoności spontanicznie podzielił się na dwie połówki, z których każda została samodzielną duszą.

Dzięki odkryciom Darwina dziś już oczywistym dla nas jest, że Bóg mądrze postawił wówczas na balans między spójnością a różnorodnością. Kiedy dwie pierwsze dusze podzieliły się z kolei na swoje potomstwo, zachowały pewne cechy wspólne, ale też zaczęły różnić się między sobą. (Bez tego wciąż panowałaby nuda).

Niestety, znaczyło to też, że z każdym miotem pierwiastek boskości malał. Mutował, zastępowany zdegradowanym kodem genetycznym w wyniku podatnej na błędy transkrypcji i translacji. Rozbieżności względem oryginału narastały. Świętym coraz trudniej przychodziło czynić cuda. Tak minęło dziesięć lub dwanaście tysięcy pokoleń; każde z nich niosło w sobie coraz mniej Boga, a On — metaforycznie — zabił się sam, bo przecież wiedział, co się wydarzy, że się rozmemła, ale zrobił to, bo życie samemu jest gorsze niż żadne.

Ja nie słyszę Go już w ogóle. Nigdy nie słyszałem.

A ty?